czwartek, 14 kwietnia 2016

W Pułapce samotności... Kartka z pamiętnika Singla





 Single są wśród nas. Niezależni, wyzwoleni wyznawcy życia w pojedynkę. Obecnie nie wzbudzają takich emocji jak kilkanaście lat wcześniej, są też tacy co im zazdroszczą.




Trudno mi zaakceptować panującą modę na życie bez partnera. Każdego dnia spotykam tych niby szczęśliwych, singli, słucham historii z ich życia. Przekraczając próg mojego biura, zostawiają na zewnątrz "Singla" a przede mną stoi samotny człowiek, który pragnie bliskości drugiego człowieka, chce kochać i być kochanym...
Często marzy o dzieciach, sakramentalnym "tak", psie i wyjeździe za miasto. Kredycie hipotecznym na dom, lodówce pełnej jedzenia i stosie naczyń do zmywania. Nie wykluczam, że gdzieś tam, żyją szczęśliwi "Single"... Tylko, że ja jeszcze takich nie spotkałam...




Ambitny Marek

Życie nie zawsze jest takie jakby się chciało. U Marka to nie obowiązywało. Od najmłodszych lat, wiedział czego chce i zmierzał do określonego celu. Ukończył szkołę podstawową, średnią z wyróżnieniem, studia na kilku kierunkach. Dokształcał się, kończył kolejne kursy. W wieku 39 lat osiągnął prawie wszystko. Kierownicze stanowisko, nowy samochód, duży dom w mieście, kilka mieszkań, domek w górach. Zwiedził połowę świata. Był dumny z własnych dokonań. W drodze na szczyt, mijał tych z niespełnionymi planami. Oglądał huczne śluby i jeszcze huczniejsze rozwody. Bardzo długo odpowiadało mu takie życie. Wypady z kumplami na piwo, kobiety na jedną noc, bez zobowiązań. Do czasu jak zrozumiał, że nic go nie cieszy i jestem sam, zupełnie sam (Rodziców stracił rok wcześniej w wypadku samochodowym). Gdyby zachorował, to nawet pies z kulawą nogą, nie zainteresowałby się nim. Z pewnością ktoś kupiłby mu leki, lekarz przyjechałby na prywatną wizytę do domu, pani Agnieszka (którą zatrudniał od lat) ugotowałaby mu pyszny rosół i zmieniła pościel. Pracownicy z firmy zadzwoniliby z fałszywą troską o jego zdrowie. Ale kto zadbałby o niego tak naprawdę? Przed kim byłby zwyczajnym Markiem, a nie panem Prezesem???

 





Niezdecydowana Monika

Monika podobnie jak Marek wybrała życie w pojedynkę. Pochodziła z wielodzietnej rodziny w której się nie przelewało. Ojciec alkoholik, pracownik huty, matka gospodyni domowa, obarczona gromadką dzieci. Ileż to razy marzyła aby wyrwać się z tego piekła... Jak mantrę powtarzała, że nie skończy jak matka. Nie skończyła! Przez lata odrzucała wszystkie propozycje matrymonialne z politowaniem patrzyła na siostry, koleżanki klepiące biedę i wegetujące przy egoistycznych mężulkach. Jej się udało, została nauczycielką. Kupiła mieszkanie i samochód       (na kredyt, ale zawsze) była dumną posiadaczką idealnego ciała, była sobą. Przełom nastąpił w dniu jej 40 urodzin, sama nie wiedziała dlaczego. Jak zwykle zwaliła się cała rodzina, jedynym wyjątkiem był on -Maciek facet, którego odrzuciła 15 lat wcześniej. Przyszedł z jej kuzynką Anką. Przez ułamek sekundy Monika zaznała czegoś w rodzaju zazdrości. Tylko nie mogła zrozumieć czy była zazdrosna o Maćka, ciąże Anki czy o coś jeszcze innego? Po wyjściu ostatniego gościa, pierwszy raz w życiu poczuła się samotna. Siedziała na kanapie sącząc wino, a bezwolne łzy spływały po jej policzkach. Nadszedł czas na rozliczenie się z przeszłością i spojrzenie w przyszłość. Oto skończyła 40 lat i nadal była dziewicą. Nikt o tym nie wiedział, koleżankom opowiadała wymyślone historie o przystojnych kochankach, których zmieniała co jakiś czas. One wtedy zazdrościły jej odwagi, niezależności. Gdyby tylko ZNAŁY PRAWDĘ. W oczach ludzi była szczęśliwą Singielką w swoich własnych również. W sercu nieszczęśliwą istotą łaknącą bliskości. Zrozumiała, że dosyć już ma takiego życia. Zapragnęła zmiany, męża, dziecka. Rozstępów po ciąży, brudnych pieluch, słowa mamo od małej kruszynki.




Babcia Irka
Poświęcenie towarzyszyło Irenie przez 60 lat. Od dziecka zajmowała się innymi. Pilnowała rodzeństwo, pomagała w pracach domowych. Szybko wyszła za mąż za sąsiada starszego o 10 lat. Już po roku na świat przyszedł jej pierworodny Marcin, później rodziła jeszcze 5 razy. Żyła od porodu do porodu, sprzątania, gotowania. Mąż pracował zawodowo, był urzędnikiem. Jak na tamte czasy, to żyli w luksusie, mieszkanie, samochód, wczasy. Nie mogła narzekać. O pierwszej zdradzie dowiedziała się od znajomej. Było to tuż po narodzinach trzeciego dziecka. Przemilczała... nie powiedziała nikomu. Próbowała wybaczyć. O kolejnych to już mąż sam donosił. Stał się arogancki, chamski... Przestali ze sobą sypiać. Żyli jak pies z kotem pod jednym dachem, Irena przeczekała. Dzieci dorosły, wyprowadziły się z domu, a jej mąż zmarł na zawał serca, wtedy poczuła ulgę. Straszne ale nie uroniła ani jednej łzy. Próbowała na pogrzebie, ale nic z tego. Nie nosiła żałoby, sprzedała mieszkanie, przeniosła się do innego miasta. Chciała zapomnieć, chciała żyć. Zapisała się na Uniwersytet III Wieku. Jeździła na prywatne sanatoria, wieczorki, zapisywała się na rozmaite kółka zainteresowań. Trwało to pięć lat. Cieszyła się z wolności. Do czasu gdy zrozumiała, że nic już ją nie cieszy. Pogrzeby bliskich, znajomych na które chodziła coraz częściej uświadomiły jej, tę całą pustkę. W jesieni życia zapragnęła bliskości, przyjaźni. Porozrzucanych skarpet i niezamkniętej deski sedesowej, posiłków we dwoje, orgazmu i herbaty do łóżka....

Istnieje milion powodów dla których ludzie podejmują decyzję o jednoosobowym życiu. Część z nich wychodzi z założenia, że lepiej tak niż w toksycznym związku, pełnego bólu i rozczarowań. Inni z lęku przed nieszczęśliwą miłością, ograniczoną wolnością, biedą, odrzuceniem. Niezależnie od motywu takiego postępowania, jest to świadoma decyzja tylko tej osoby. Natomiast ja myślę, że człowiek jest tylko człowiekiem, stworzeniem z krwi i kości, wyposażony w gorące serce przygotowane do miłości. Posiada również rozum, który czasami tłumi naturalną potrzebę kochania. W ten oto sposób Singiel wpada w pułapkę zwaną samotnością.



3 komentarze:

  1. Singiel z założenia to osoba , która postanawia z takich lub innych względów być sama.Z czasem się do tego przyzwyczaja.
    Bywają osoby ,które uczą się samotności i jeśli potrzebują drugiej osoby to tak tylko na chwilkę.Na dłuższą metę ktoś drugi przeszkadzałby.
    A część singli po pewnym czasie zaczyna jednak szukać bratniej duszy.I znam kogoś kto jest mistrzem w szukaniu :) Pani prowadząca blog świetnie się sprawdza w roli swatki .Gorąco polecam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za polecenie mojej osoby.Pozdrawiam cieplutko

      Usuń