Nie
potrafię go pokochać!!!
Wiem,
że on zasługuje na moją miłość... Tak jak nikt dotąd.
Oddałabym wszystko, żeby moje serce zareagowało właściwie na sygnały wysyłane przez jego serce. Staram się, przeczytałam tuzin poradników, stosowałam się do rad udzielanych przez znajomych... Wszystko na nic!!! Jestem nieczuła na jego tkliwe słowa, odporna na gesty... Zimna jak głaz, a jego nieobecność obchodzi mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg...
Oddałabym wszystko, żeby moje serce zareagowało właściwie na sygnały wysyłane przez jego serce. Staram się, przeczytałam tuzin poradników, stosowałam się do rad udzielanych przez znajomych... Wszystko na nic!!! Jestem nieczuła na jego tkliwe słowa, odporna na gesty... Zimna jak głaz, a jego nieobecność obchodzi mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg...
Jak
to jest być w związku, a kochać kogoś innego? Żyć samotnie i
mieć w zasięgu ręki osobę, która umiera z miłości do ciebie?
Jak czuje się kobieta, która zostawia mężczyznę, który dla niej
zrobiłby wszystko i odchodzi do egoistycznego potwora, bo podobno go
kocha?
Takie
pytania zadawałam sobie wielokrotnie. Pierwszy raz, gdy sama byłam
w podobnej sytuacji, wartościowi mężczyźni zwracali na mnie
uwagę, podświadomie wiedziałam, że to byłyby właściwe wybory.
Im bardziej chciałam, tym bardziej nie mogłam. Oczywiście z jednym
wyjątkiem o imieniu Andrzej, nasza przyjaźń zmieniła się w
miłość! Drugi raz te pytania przychodziły wraz z łączeniem par
w Zolytach. Widziałam starania, uczucie gęste jak mgła, szkoda, że
jednostronne. Bohaterki autentycznych historii (tylko takie piszę na
blogu) przedstawionych poniżej przeżyły tę niemoc kochania, a jak
jest z Wami?
Miłość
czy pożądanie?
Sabina
od 3 lat sama, mama 6 letniej Oliwki, 33 letnia urzędniczka.
Atrakcyjna, niezależna blondynka. Mąż zostawił ją dla koleżanki
z pracy, zapomniał o córce. Od samego początku od rozstania,
mężczyźni, jak sępy kręcili się wokół niej. Ona jednak nie
była podatna na żadne umizgi z ich strony. W całej tej grupie
znalazł się Paweł, rozwodnik, starszy od niej o 10 lat. Niejedna
kobieta ze szczęścia skakałaby do niebios za takie wyróżnienie,
ale nie Sabina. Próbowała go pokochać, wiedziała, że przy nim
miałaby się dobrze. Bogaty, wrażliwy, pomocny. Był w pobliżu.
Zawsze mogła na niego liczyć. Przychodził, pomagał w opiece nad
córką, robił zakupy, służył ramieniem gdy była smutna.
Koleżanki z pracy pytały ją co z nią jest nie tak? Taki facet
zwrócił na nią uwagę, a dąsała się jak wybredna księżniczka.
Nienawidziła samotności, marzyła o kolejnym dziecku, ślubie i
cieple domowego ogniska. Pragnęła nowego ojca dla swojej małej
Smerfetki. I mogłaby spełnić swoje marzenia, gdyby tylko chciała.
To nie tak, że nie próbowała. Dwa razy pozwoliła Pawłowi na
pocałunek, pieszczoty i nic. Czuła się z nim jak z bratem. Bardzo
go lubiła, ale za nic nie mogła wyobrazić sobie go w innej roli
niż tylko przyjaciela. Najgorsze było to, że on o tym wiedział.
Była szczera, nie chciała robić mu złudnej nadziei. W
międzyczasie poznała Krzysztofa... Zupełne przeciwieństwo Pawła.
Wyluzowany, atrakcyjny miłośnik beztroskiego życia, starszy o 12
lat. Już na pierwszym spotkaniu, wylądowała z nim w łóżku.
Później sprawy, przybrały niesamowity obrót. Nocne schadzki na
gorący sex, dwuznaczne sms'y. Jej tęsknota za jego głosem, dotykiem.
Ciągły niedosyt. Gdy nie byli razem, to on był i tak z nią. W jej
myślach, snach, planach na przyszłość. Już widziała go jako
męża, nowego tatusia dla jej córki i synka, który za jakiś czas
pojawiłby się w tym związku. Wszystko prysło jak bańka mydła w
jeden wieczór. Krzysiu z uśmiechem przylepionym do twarzy
poinformował ją, że nie może brnąć dalej w ten związek. Jak
dla niego zrobiło się za poważnie. Nie dla niego były jej
dalekosiężne plany o ich przyszłości. Pragnął luźnego związku,
namiętności, zabawy. Sabina zrozumiała, że tak naprawdę to on
nigdy nie zapytał o jej córkę, to ona paplała, a on zmieniał
temat za każdym razem... Spotykali się jedynie w jej lub jego
mieszkaniu. Nie pytał jej co czuje, nie mówił, że ją kocha.
Słyszała tylko to co chciała usłyszeć. Postanowiła zakończyć
tą znajomość, nadal próbuje... Krzysiu dzwoni, a ona jedzie,
zostawia córkę z Pawłem, który świat rzuciłby u jej stóp i
pędzi do Krzysztofa, który jedynie co może jej dać to ciało...
Kiedyś
cię pokocham...
Żaneta
poznała Kamila w wieku 20 lat. Może to dziwne ale nigdy wcześniej
nie zaznała miłości do żadnego mężczyzny. Skończyła
zawodówkę, zatrudniła się jako kasjerka w supermarkecie i wiodła
swe zwykłe życie, skupiając się na pracy i życiu rodzinnym.
Kamila przedstawił jej kuzyn, przyprowadzając go na jej urodziny.
Cała rodzina była pod jego urokiem... Adorował ją, starał się.
Na następny dzień odwiedził ją w pracy. Zapytał o spotkanie,
zgodziła się. Tak naprawdę to był pierwszym facetem, który
zwrócił na nią uwagę. Później sprawy same jakoś się
potoczyły... Szybkie zaręczyny i ślub. Jako jedna z nielicznych,
nie zgodziła się na sex przed ślubem. Wszyscy sądzili, że
kierowała się wartościami religijnymi... No cóż nie ciągnęło
jej do niego, do pocałunków musiała się zmuszać, a co dopiero do
bardziej intymnej zażyłości... Po ślubie migała się jak mogła
od wykonywania małżeńskich obowiązków. Właśnie traktowała te
sprawy jak niechciany obowiązek. Czasami Kamil mówił jej, że leży
jak kłoda, że mogłaby sprawić mu więcej przyjemności gdyby
tylko wykazała odrobinę inicjatywy. Jego słowa na niewiele się
zdały, aż tak bardzo Żaneta nie miała ochoty się poświęcać.
Najbardziej denerwowały ją chwilę po... Jego czułe słówka,
maślane oczy i pytanie czy go kocha. Odpowiadała tak, no bo jak
mogła inaczej... Miała powiedzieć mu prawdę, że wyszła za niego
z braku innych kandydatów, że nikt inny ją nie chciał, że
obrzydzają ją jego tłuste łapska jak po nią sięga, że bierze
jej się na mdłości jak chucha swym cuchnącym oddechem i szepcze o
zboczonych fantazjach z nią w tle? Żałowała każdego dnia, że
zgotowała sobie ten los... Wiedziała, że może odejść, rozwody w
tych czasach to nic strasznego. Tylko dokąd i po co... Bała się
samotności... Bała się, że może nie potrafi pokochać nikogo, że
jej serce niestworzone zostało do miłości... I żyje sobie nadal w
tym fałszywym świecie idealnego małżeństwa o którym prawdę zna
tylko ona i może domyśla się jej mąż...
Tak
bardzo pragnę cię pokochać...
Maria
tkwiła w toksycznym związku od 10 lat... Mąż pastwił się nad
nią psychicznie czasem dochodziło do rękoczynów... Kilkakrotnie
próbowała zakończyć tę niszczącą relacje. Bezskutecznie. Za
każdym razem mąż przepraszał, błagał na kolanach o kolejną
szansę... Wybaczała... do momentu jak poznała Mariana. Łagodnego,
pogodnego kawalera o zajęczym sercu... On zakochał się w niej
bez pamięci, ona zostawiła męża i również próbowała odwzajemnić
to uczucie. Im bardziej się starała, tym bardziej nic z tego nie
wychodziło... Była okropna dla Mariana, traktowała go czasem jak
powietrze, porównywała z mężem... A on się nie poddawał...
Czekał... Znosił wszystko, tłumaczył, przytulał, odpowiadał na
potrzeby o których ona nie miała pojęcia... Wytrzymał krytykę,
kąśliwe uwagi, jej powroty do męża... Cuda się zdarzają....
Maria pokochała Mariana całym sercem... Przejrzała na oczy i
zauważyła to co miała przed nosem... Szczerą prawdziwą miłość,
taką dla której toczyły się wojny, popełniano samobójstwa...
Jest szczęśliwa i cieszy się, że dane jej było pokochać
człowieka, którego teraz nazywa mężem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz