sobota, 6 sierpnia 2016

5 Moich największych wpadek, które zapamiętam do końca życia!!!

Czy zdarzyła Wam się w życiu sytuacja,
gdy ze wstydu mieliście ochotę zapaść się pod ziemię? Ja jestem mistrzynią wpadek... Dziś potrafię się już z nich śmiać...
Dawniej po każdej najchętniej schowałabym się pod kołdrę i nie wychodziła przez 150 lat!
    1. Minibus
 Po urodzeniu pierwszego syna pracowałam jako ankieterka w terenie. Po zakończeniu zajęć jak zwykle śpieszyłam się do domu, a dojeżdżałam dwoma autobusami. Po wyjściu z jednego, biegłam co sił w nogach na kolejny przystanek, aby zdążyć na następny...
Nagle zobaczyłam, iż na przystanku stoi minibus i wysiadają z niego ludzie... Zadowolona wpakowałam się do środka. Rozglądałam się dokoła szukając cennika i wreszcie zapytałam pasażera obok o koszt podróży. On zaskoczony odpowiedział, że dojazd jest bezpłatny, bo to jest minibus pracowniczy, który rozwozi pracowników do domu. A jak chcę to mogą mnie codziennie odbierać z przystanku... O mało nie dostałam zawału serca... Jechałam sama z 10 facetami... W busie pracowniczym! I żaden nie powiedział ani słowa... Co oni musieli sobie o mnie pomyśleć... Wpakowała się na żywca i siedzi... Przy wysiadaniu machali mi na pożegnanie i zapraszali na kolejną podróż...
Miło z ich strony... Oczywiście już nie skorzystałam...
    2. Toaleta
 W szpileczkach, elegancko ubrana z teczką pod pachą postanowiłam skorzystać w pewnym barze w Knurowie z toalety. Śpieszyłam się do Katowic z dokumentami kredytowymi, które musiały być dostarczone jak najprędzej. Zapłaciłam i udałam się do toalety na tyłach lokalu... I jak na złość przy wychodzeniu zacięły się drzwi. Waliłam w nie i nic... Wołałam ratunku, aż łaskawie przyszła barmanka i mnie ochrzaniła... Dlaczego się zamykałam, bo zamek jest zepsuty... Byłam taka wściekła, że jej powiedziałam, że jakbym chciała tyłek wystawiać, to poszłabym pod latarnię, a nie tu... W końcu wymyśliła, że przyniesie krzesło. Były dwie ubikacje podzielone niepełnym murkiem. Z drugiej strony podała mi krzesło i doradziła co mam zrobić. A więc: Podałam jej torebkę, teczkę i weszłam na stołek, potem na spłuczkę i trzask... Spłuczka się zerwała i zaczęła lecieć wszędzie woda... Barmanka pognała po posiłki... Przyprowadziła ze sobą dwóch rosłych klientów baru i drabinę... Podali mi drabinę... Wspięłam się na murek i zawisłam... Ciągli mnie za nogi i wreszcie jeden z nich mnie ściągnął... Podrapana (z murku) rozczochrana, mokra i zawstydzona...
Podziękowałam i ruszyłam dumnie do wyjścia. Nie pokryłam żadnych szkód, przecież to nie była moja wina... Po wyjściu zadzwoniłam do asystentki firmy do której miałam się udać... Opowiedziałam całą historię. Po dotarciu do firmy już na wstępie wszyscy się ze mnie śmiali... A chłopaki z windykacji pytali dlaczego nie zadzwoniłam po nich... To by mnie wyciągnęli z tej ubikacji... Ta historia była przekazywana i odświeżana na konferencjach, wyjazdach integracyjnych i ja z czasem sama opowiadałam ją dla zabawy...

    3. Autostop
 Nigdy nie korzystałam wcześniej z autostopu... Ten dzień był wyjątkiem... Śpieszyłam się na rozmowę kwalifikacyjną z moją serdeczną imienniczką... Uciekł nam autobus, a w naszym kierunku następny był dopiero za godzinę... Więc nie wchodziło to w grę... Wpadłyśmy na genialny pomysł... Pojedziemy stopem...
Głupio nam było zatrzymywać auta zaraz przy przystanku. Przeszłyśmy kawałek... Stałyśmy przy lesie... Wystarczyła chwilka i zatrzymał uśmiechnięty facet. Okazało się, że wziął nas za uliczne prostytutki i zaproponował jazdę do Wisły, gdzie właściwie jechał na dziewczyny... O mało nie spanikowałam... Ania siedziała na przednim siedzeniu, ja okupowałam tylne, a czarny scenariusz rodził się w mojej głowie... W torebce miałam scyzoryk... Z obawy zaczęłam go szukać. W międzyczasie tłumaczyłam gościowi nieporozumienie... Z niemałym oporem zatrzymał samochód i zostałyśmy na bezpiecznym gruncie... Po dłuższym zastanowieniu doszłyśmy do wniosku, że mógł nas pomylić... Nie miałyśmy dekoltów do pępka, a spódnice zakrywały wszystko co trzeba... Natomiast ustronne miejsce z którego nas zabrał... Mogło rodzić dziwne domysły... Finał tej historii był pozytywny... Ja otrzymałam posadę kelnerki, Ania niestety nie... Właściwie nie miała czego żałować, bo po kilku dniach rzuciłam tę pracę... (o szczegółach w innym poście). Ta przygoda okazała się lekcją na całe życie...
Już nigdy potem nie skorzystałam z jazdy stopem...
    4.5zł.
 To był mroźny zimowy dzień. Stałam w centrum Katowic wraz z pozostałymi ankieterkami i zapraszałam respondentów na badanie... Jak zwykle chciałam być najlepsza i na akord podchodziłam do przechodniów. W pewnym momencie podeszła do mnie starsza kobieta. Wcisnęła mi do ręki 5zł. i zapytała czy jestem głodna, bo chętnie kupi mi jedzenie... Ze wstydu zrobiłam się czerwona jak burak. Próbowałam wytłumaczyć nieporozumienie. Na co starsza Pani tylko pokręciła głową i odeszła... Koleżanki długo bawiły się moim kosztem, a i mi się udzieliło...

    5. Pokój
Bez planu na pełnym spontanie pojechaliśmy z mężem na wypad do Wisły. Udało nam się wynająć pokój w podrzędnym pensjonacie... Właścicielka zaprowadziła nas do naszej kwatery na końcu korytarza... Jednak szkoda było dnia i wybraliśmy się na zwiedzanie Wisły... Po powrocie okazało się, że klucz do pokoju nie pasuje... Jakie było nasze zdziwienie jak drzwi „ do naszego pokoju” otworzył zaspany mężczyzna w slipkach!!! Zaskoczony zapytał o co chodzi... A ja dostałam napadu histerii. Tłumaczyłam, że to nasz pokój... Na co on, że jest to niemożliwe bo mieszka w nim od dwóch dni... Nie czekając na zaproszenie wepchnęłam się do środka... Andrzej wszedł za mną i powiedział, że coś się nie zgadza... Bo łazienka w naszym pokoju była po prawej stronie, a ta jest po lewej... Ja byłam w takim transie, iż powiedziałam, że mnie to nie obchodzi, bo zostawiłam tam pieniądze, dokumenty, wszystko... W reszcie Andrzej zaproponował abyśmy wyszli... Niechętnie przystałam... Okazało się, że nasz pokój był dalej.
A pomyłka wynikła dlatego, że korytarz co kawałek dzieliły podwójne drzwi... A My ich wcześniej nie zauważyliśmy, gdyż były otwarte... W pokoju prawie tarzaliśmy się ze śmiechu... 
Co rusz przypominając sobie minę tego faceta w majtkach!!!
 Jak wspomniałam na początku jestem Mistrzynią wpadek...
Dzisiaj zaprezentowałam niewielką część... Wszak nikt nie jest doskonały... Ja może trochę mniej... Napiszcie w komentarzach o
swoich wpadkach... Zrobi mi się cieplej na sercu, gdy ktoś dorzuci coś od siebie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz