środa, 17 sierpnia 2016

3 sposoby na to, jak przekonać faceta do swojej racji!!!

Oczywistą sprawą jest,
że kobieta zawsze ma rację... I nie muszę nikomu udowadniać, że jak partner jest innego zdania, to bezpiecznie dla niego jest zmienić to zdanie... Ustąpić, przytaknąć, pogłaskać. Wykuć na blachę słowa: „Tak kochanie”, Dobrze kochanie”, Już się biorę do roboty kochanie”, Masz rację kochanie, Dla Ciebie wszystko kochanie”... U mnie w domu tak właśnie jest i zdradzę Wam dlaczego...

Życie z samcem pod jednym dachem i przekonanie go do swoich racji wymaga nie lada wysiłku, odpowiedniej taktyki i starannego przygotowania... Oto moje metody...

1.Przymilam się

W zależności co chcę osiągnąć, wybieram odpowiednią metodę... Przymilanie sprawdza się jak mam ochotę, gdzieś wyjść, a mąż niekoniecznie... Jak chcę kupić coś dodatkowego lub coś przeskrobałam... Jestem wtedy dużo milsza niż zwykle... Trzymam się zasady przez żołądek do serca i przygotowuję jego ulubione potrawy, piekę ciasta... itp...

2.Chwalę męża

Ten sposób najbardziej sprawdza się jak mam w planach zmiany w ogrodzie lub w domu... Mam duży ogród i bardzo często proszę Andrzejka o różne rzeczy... O skrzynki na kwiaty, pergole, podwyższone grządki, ozdoby itp... Zawsze przed prośbą o kolejną robotę chwalę jego poprzednie dzieła... i robię to uczciwie... Zwyczajnie doceniam mojego pracusia zarówno w domu, jak i w większym gronie... Przed i po wykonaniu mojego zlecenia...
Więc jak może mi odmówić?

3.Wchodzę na ambicje

Dość rzadko ją stosuję... Tylko w nagłych przypadkach... Proszę, aby coś szybko zrobił w domu np... przy komputerze, meblach itp... Wiem, że potrafi ale mu się nie chce... Wtedy mówię, że może niech zadzwoni do tego kolegi lub innego, bo on się na tym zna...
Wiem, że nie zadzwoni do żadnego z nich, a ja w krótkim czasie osiągnę swój cel... Jak chcę kupić coś niepotrzebnego (To jego zdanie, bo kobieta zawsze cierpi na niedosyt)... Wymyślam bajeczkę, kto już sobie to kupił i dodaję, że Ja bym sobie tego nie kupiła, bo przecież są ważniejsze wydatki... Mąż od razu proponuje zakup, Ja się opieram... Jednocześnie patrzę na ów przedmiot maślanymi oczami... Z reguły mąż pakuje to coś do wózka i z ogromną przyjemnością płaci za moją małą lub większą przyjemność...

Od 11 lat w taki oto sposób pomagam mężowi dokonać trafnych wyborów... Po tylu latach coraz mniej się opiera, gdyż poznał na wylot moje taktyki... Bawią go moje podchody, a mnie jego próby oporu... Od początku wiedział co ze mnie za ziółko, przecież „Widziały Gały Co Brały” A jak jest u Was? Podzielcie się w komentarzach co robicie, by przekonać faceta do swoich racji?
Może i Ja wypróbuję czegoś nowego?

7 komentarzy:

  1. Ja wymuszam wszystko płaczem.Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak ma się w domu pantoflarza :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż nie jest pantoflarzem...On zgadza się tylko dlatego,bo tego chce.Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Widać kto w tym domu jest "facetem". I nie jest to "pan domu" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na takiego jest jedno określenie ;)

      Usuń
    2. Może i tak...Mąż jest w pracy Majstrem ,a w domu jestem "Ja "...Pozdrawiam serdecznie

      Usuń