Jak
zapewne Wiecie jestem
Swatką, trzeci rok prowadzę Centrum Zapoznawcze Zolyty. Mam
najwspanialszą pracę na świecie... Za nim jednak dotarłam do tego
miejsca poznałam słodko-gorzki smak rozmów
kwalifikacyjnych, kaprysów szefów, molestowania w pracy... Imałam
się przeróżnych zajęć, gdyż cierpię na tak zwaną dumę... I
dopóki zdrowie mi na to pozwoli, dopóty wolałabym już jeździć
na szmacie niż być pasożytem dla faceta lub rodzinny... Taka jestem
no cóż!
Od
dziecka miałam ciągotki do pracy. Może dlatego, że w domu się
nie przelewało? Mama była typową kurą domową, ojciec nie
pozwolił jej pracować... Była na jego łasce...
Pod wpływem
obserwacji doszłam do wniosku, że nigdy nie będę zależna od
faceta... Muszę mieć swoje pieniądze...
Taki plan
awaryjny... Brałam co się nawinęło... Raz się opłaciło, a innym
razem odwrotnie...
Oto moje CV. Z prywatnej strony...
Początki
Zaczynałam
w podstawówce... Namówiłam koleżankę do sprzedaży kwiatów... To
był maj, a więc urwałyśmy bez... Wzięłyśmy jakiś karton i
zrobiłyśmy sobie stoisko przy sklepie spożywczym... Coś tam się
sprzedało, aż nas moja mama pogoniła... Przyleciała, bo jej
sąsiadki powiedziały... Ale mi nagadała, że robię jej wstyd
itd... Odpuściłam. Jestem trochę uparta, więc tylko na
chwilę... Nadarzyła się okazja... Kręcili film w naszej
dzielnicy, statystowałam i zarobiłam na buty... I tak złapałam
bakcyla... Sprzedawałam butelki do skupu, makulaturę... Na wysypisku
z koleżanką oklepywałam cegły z rozbiórki. Wtedy zarobiłam
naprawdę dużo... Pamiętam z Asią uczciłyśmy zarobek na
pizzy... Kupiłyśmy sobie ubrania i jeszcze zostało... Niewypałem
był pomysł ze sprzedażą krzyżówek... Znalazłam ogłoszenie w
prasie z jakiejś fundacji... Namówiłam inną koleżankę i
postanowiłyśmy spróbować... Nie bardzo nam wyszło... Jedynie
starczyło na gofry... Takie były moje początki...
Poszukiwanie
pracy, rozmowy, propozycje nie do odrzucenia?
Po
skończeniu szkoły handlowej sądziłam, że szybko znajdę pracę w
swoim zawodzie... Ba, nawet odrzuciłam propozycje mojej szefowej z
praktyki o pozostaniu w jej sklepie... Obawiałam się traktowania jak
uczennice... Wybrałam inną drogę i się zaczęło... Zarejestrowałam
się w Urzędzie Pracy, tam nic nie wskórałam... Szukałam na własną
rękę. Po kilkunastu rozmowach kwalifikacyjnych miałam już dosyć.
Co niektóre pytania działały na mnie jak czerwona płachta na
Byka..: Czy ma Pani dzieci? Czy chce mieć Pani dzieci? Jakie
ma Pani doświadczenie? Byłam dopiero po szkole, co mogłam
odpowiedzieć? Szalę goryczy przelała propozycja pewnego
gościa... W hipermarkecie składałam CV. On stał obok i wszystko
słyszał... Wyszedł za mną ze sklepu i mnie zagadnął... Zaproponował
mi rolę swojej utrzymanki... Mieszkanie i kilka tysięcy
miesięcznie... Bogaty facet w wieku mojego ojca... Rozpłakałam się i
uciekłam... Byłam zwyczajną dziewczyną, skromnie ubraną, a on tak
z grubej rury... Pewnego razu spóźniłam się na rozmowę
kwalifikacyjną... Zwiał mi autobus, lał deszcz... Cała rozczochrana
wpadłam do budynku firmy... Kandydatki prawie wychodziły, dwaj
szefowie również się zbierali... Zawrócili i dali mi
szansę... Byłam po tylu rozmowach, że było mi wszystko jedno...
Na
pytanie dlaczego właśnie mnie mieliby zatrudnić... Odpowiedziałam
po prostu, bo takiej wyjątkowej jak ja to nie zajdziecie, jestem
najlepsza... Dostałam pracę kelnerki...
Molestowanie
i mobbing w pracy
Obecnie
o mobbingu, molestowaniu w pracy trąbi się na lewo i prawo... Ludzie
składają pozwy, obsmarowują winowajców na portalach
społecznościowych... Ja zrobiłam inaczej... Sprawczynią mobbingu
była pewna szefowa sklepu spożywczego... Godzinami siedziała w domu
i obserwowała pracowników na kamerach zainstalowanych w
sklepie... Zapisywała ile razy któraś ekspedientka wyszła do
ubikacji... Potem wpadała do sklepu i wyliczała... Kazała nam płacić
za niesprzedany przeterminowany towar... Wybierała jedną ofiarę i
pastwiła się nad nią... Miarka się przebrała jak zaczęła swój
teatr przed klientami... Obsługiwałam stoisko z alkoholem, kolejka
ciągnęła się, aż do samych drzwi... Koleżanki na innych
stoiskach miały podobnie... Ona nie kiwnęła palcem... Tylko chodziła
i komentowała przy ludziach... Skarżyła się ludziom, że ma taką
leniwą uczennicę i ekspedientki... Odsunęła lodówkę z lodami i
kazała klientowi zobaczyć jak jest brudno...
Brudno nie było... Były
tylko jakieś okruszki... Nie miałyśmy czasu śniadania zjeść, a
co dopiero sprzątać... Nie wytrzymałam jak zaczęła drzeć się na
uczennicę... Biedaczka cały czas pakowała ziemniaki na zapleczu, a
ta ją upokarzała... Broniłam dziewczyny i mi się
dostało... Krzyczała, że mam siedzieć cicho, bo na moje miejsce ma
100 dziewczyn... Było mi wszystko jedno... Ściągnęłam
fartuch, podałam go szefowej i powiedziałam jej przy tych wszystkich
ludziach, że jak jest taka mądra to niech zawoła te 100 dziewczyn, albo sama stanie... Zabrałam się i poszłam... Ludzie się śmiali, a ona została bez słowa...
Nie postąpiłam jak należy... Właściwie porzuciłam pracę... Szef za mną wydzwaniał chciał
abym wróciła, ja się uparłam i koniec... Na świadectwie pracy
napisali za porozumiem stron... Wyszło ok. Nie planowałam tego... Tak wyszło.
Z molestowaniem spotkałam się dwa razy w dyskotece i barze piwnym... Zostałam zatrudniona do dyskoteki przez małżeństwo w średnim
wieku... Szef raz klepną mnie w tyłek... Zwróciłam mu uwagę i dał
spokój na jakiś czas...
Za drugim razem podszedł do mnie na zapleczu
i próbował włożyć ręce pod moją bluzkę... Nie
zdążył... Chwyciłam tacę i zdzieliłam go w plecy. Uciekłam i
zadzwoniłam do szefowej na skargę... Nie uwierzyła... Zrezygnowałam
z dalszej pracy...
W
barze przepracowałam zaledwie trzy tygodnie... i o tyle za
dużo... Zostałam zatrudniona przez starszego Pana, około 60
lat... Wydawał się sympatyczny... Nie skakałam ze szczęścia z
powodu pracy w podrzędnym barze... Traktowałam ją jako
tymczasową, aż napatoczy się coś lepszego... Po kilku dniach pracy
zorientowałam się, że coś nie gra... Po pierwsze druga barmanka
miała tak samo na imię, wyglądała
podobnie... Opalona, zgrabna, długowłosa brunetka, podobny typ
ubierania... Po drugie szef zadawał mi dziwne pytania... Pytał jakie
majtki dziś założyłam? Czy się tam depiluję? Czy noszę
stringi?... Nie odpowiedziałam i odeszłam... Na drugi dzień
dopytałam Anię czy ja również pyta o takie rzeczy... Machnęła
ręką i powiedziała, że mam się nie przejmować... To normalne... Ona
mu zawsze odpowiada i wszystko jest ok... Zależało jej na
pracy, wychowywała dwie małe córeczki... Nie posłuchałam rady. Unikałam szefa... Nie wytrzymałam jak złapał mnie za tyłek i
próbował położyć tłuste łapsko na moim cycku... Wyszłam i
trzasnęłam drzwiami... Nie otrzymałam wynagrodzenia za pracę ani
nawet świadectwa pracy... Poszłam do Sądu Pracy i wygrałam sprawę... Przemilczałam molestowanie...
Było mi wstyd... Pomimo wyroku Sądu
były szef nie raczył wypłacić mi wynagrodzenia... Wymyślił inny
sposób... Pracowałam już wtedy w Karczmie i dorywczo zajmowałam
się kredytami... Zadzwonił do mnie w trakcie obsługi klientów
kredytowych... Groził mi, obrażał, wyzywał od czarnej
k...dz... itp... Kazał siedzieć cicho... Cała roztrzęsiona
powiedziałam klientom co się stało, a później jeszcze w Karczmie
znajomym... Miałam szczęście... Kolega szefów z Karczmy, był z
zawodu prokuratorem... Zaproponował bezpłatną pomoc... (Fajny
człowiek, zawsze dawał mi duże napiwki). Oskarżyłam byłego szefa
o obrazę, groźby karalne, molestowanie... Sprawa ciągła się
półtora roku... Mój prześladowca nigdy wcześniej nie był
karany... Na rozprawy przychodził z potulną żoną, odwoływał
się...
Na ostatnią rozprawę pojechałam w dziewiątym miesiącu
ciąży... Zdenerwowana patrzyłam na "Świnię '' -Inaczej nie
mogłabym go nazwać... Dostał wyrok w zawieszeniu, grzywnę... Otrzymałam zaległe wynagrodzenie za pracę... Mogłam wytoczyć
mu sprawę cywilną... Odpuściłam.
Nie chciałam więcej go
oglądać... Pewnie nie poszłabym na drogę sadową gdyby zapłacił
mi wynagrodzenie... Nie wyciągałabym wszystkich jego
brudów... Widocznie tak miało się stać... Za moim przykładem
poszły inne dziewczyny, którym również nie wypłacił
wynagrodzenia... Nieprzyjemna sprawa, ale takie jest życie.
Moje
doświadczenie zawodowe:
Barmanka
Ekspedientka
Kasjerka
Kelnerka
Tajemniczy
klient
Ankieter
Doradca
Finansowy
Swatka
Pracowałam
w wielu zawodach i po
tylu latach mogę powiedzieć, że nie żałuję... Wiele się
nauczyłam, poznałam cudownych ludzi... Nawet te nie najlepsze
doświadczenia czegoś mnie nauczyły... Obecnie robię to co
kocham, a co będzie za parę lat... Czas pokaże...
Jako, że post dotyczy pracy i Ja mam dla Was jedną ofertę... Na przeciw
mojego biura w Rejonowym Związku Spółek Wodnych potrzebują
chętnych do pracy przy rowach na około 2 miesiące... Nieważne jest
wykształcenie, doświadczenie zawodowe... wystarczy trochę czasu i
chęć do pracy... Przyjmują nawet emerytów!!!
Wszelkie
informacje:
Rejonowy
Związek Spółek Wodnych
44-230
Czerwionka-Leszczyny
ul.
Furgoła 46
Tel. 32
431 13 28
poniedziałek-piątek
od 8:00-14:00
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz