piątek, 8 lutego 2019

List nr.8

Szanowna Swatko
 Jestem wdowcem. Moja żona odeszła dokładnie rok temu. Była moją pierwszą miłością, przeżyliśmy ze sobą 40 lat.
Urodziła mi czworo dzieci, nie pracowała, ale stać nas było na dobre życie. Z rakiem walczyła trzy lata, aż przegrała i zostałem sam. Czuję się bardzo samotny, nawet wspominałem rodzinie, że mógłbym na nowo ułożyć sobie życie. Córka kazała mi się udać do psychologa, no bo po co mi nowa kobieta? A siostra powiedziała, że widocznie nie kochałem żony. Wszystko nie jest prawdą. Kochałem i nadal jest w moim sercu, ale mam 60 lat, jestem sprawny, na emeryturze, mocno doskwiera mi samotność. Doradź co robić? Posłuchać rodziny? Czy może zaryzykować i szukać miłości?
              Stanisław z Wrocławia

Drogi Stanisławie
  W tej sprawie, bądź głuchy na rady rodziny. Posłuchaj swojego serca, ono pragnie jeszcze kochać i pragnie być kochane. Twoja żona zmarła i twoja samotność nie przywróci ją do życia. Zawalcz o siebie i zrób pierwszy krok. Rodzina z czasem zrozumie Twoją sytuację. Zapisz się na Uniwersytet III Wieku lub do Koła Emerytów. Poszukaj w biurach matrymonialnych i na Wieczorkach Zapoznawczych. A jeśli masz ochotę to zgłoś się do Centrum Zapoznawczego Zolyty i skorzystaj z mojej pomocy.

 Swatka Anna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz