wtorek, 7 lutego 2017

Ratunku, jestem starą panną!

Mam na imię Monika i jestem starą panną...
Przyszłam na świat w czasach, gdzie takie kobiety jak ja nazywa się singielkami... Bez większego przygotowania mogę udawać radosną, spełnioną kobietę, która zamiast porozrzucanych skarpetek, szkolnych wywiadówek, nocnego karmienia dokonała właściwego wyboru życia w pojedynkę... Właściwie nie mam co narzekać. Mogę robić co chcę i kiedy chcę... Przepuścić całą pensję na ulubioną torebkę i nie depilować nóg dwa tygodnie... Mogę wylegiwać się w salonie i nie walczyć z rodzinką o pilota... Nie gotować cały tydzień, nie sprzątać i zaadoptować piętnastego kota. Jestem wolna... I co mi z tej wolności?
Znam wiele takich kobiet, które podobnie jak Monika nigdy nie wyszły za mąż, nie urodziły dzieci, nie dzielą z nikim swojej życiowej przestrzeni... Kobiet, które wewnętrznie czują się jak stare panny... Gdy trafiają do mojego Centrum Zapoznawczego Zolyty mówią, że tak naprawdę nie one dokonały wyboru, to los zabawił się z nimi okrutnie!!! Pragnęły kochać i być kochane... Marzyły o białej sukni z welonem, pieluchach, a nawet o wrednej teściowej... Chciały tego wszystkiego, co chce większość z nas... A teraz przyszło im zmierzyć się z własną samotnością!
 Panuje wiele mitów o niezamężnych kobietach, które już dawno przekroczyły odpowiedni próg do zmiany stanu cywilnego. Mówi się, że są nie do życia, zadzierają nosa, uważają się za lepsze... Są dziwaczne, mają nie po kolei w głowie, szukają księcia na białym koniu... Po prostu coś jest z nimi nie tak!!! A jak jest naprawdę?

Przez trzy lata poznałam wiele z nich... Z moich obserwacji wynika, że panujące mity nijako mają się do rzeczywistości. Faktycznie znam kilka singielek, które w wieku 50 lat nadal czekają na księcia, ale to jest naprawdę mała grupa, która nie powinna dawać krzywego obrazu prawdziwego powodu samotności tych kobiet... Na podstawie mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że najczęstsze przyczyny Staropanieństwa to:

Opieka nad schorowanymi rodzicami, rodzeństwem  
Poświęcenie w życiu jest ważne... Właściwie poświęcamy się cały czas. W pracy, w domu... Jednak są takie momenty w życiu kiedy trzeba powiedzieć dosyć!!! Niestety wiele „starych panien” nie powiedziało stop... Opiekowało się bliskimi do ostatnich ich dni, zabrakło czasu na życie prywatne...
I bardzo często jest tak, że dopiero strata „pacjenta” dopuszcza w samotnej kobiecie cichy głos o własnym szczęściu. I wtedy trafiają do mnie...

Zawód miłosny

Mówią, że prawdziwa miłość trafia się tylko raz... A ja w to nie wierzę!!! Niestety czasami „stare panny” myślą inaczej... Przeżyły wielką miłość i się zawiodły... Zostały wykorzystane, wykpione, porzucone lub luby odszedł z tego świata... W imię dawnej miłości wybrały życie w samotności...
Z obawy przed kolejnym zawodem miłosnym nie dopuszczają do siebie żadnego faceta...
Dopiero tykający zegar biologiczny, starość lub choroba czasem wygrywa i wtedy wybierają do mnie numer.

Kariera

Droga na szczyt rzadko usłana jest różami... Bywa, że kobieta tak bardzo pragnie cudownej kariery, że odkłada na później rolę żony lub matki... Doba jest za krótka na życie osobiste, więc wybiera to co daje jej pełną satysfakcję... Oczywiście do czasu jak odkryje, że tak na serio zdobyła już wszystko o czym mogła kiedykolwiek pomarzyć... Zaczyna zazdrościć ciężarnym mężatką... Pragnie rodziny i wtedy zaczyna poszukiwania. Takie kobiety jednak potrzebują więcej czasu zanim przekroczą próg mojego biura. Najpierw poszukują partnera na własną rękę... Wydaje im się, że skorzystanie z usług biura matrymonialnego niesie za sobą łatkę nieudolnej, zdesperowanej starej panny... Ja jestem innego zdania i na szczęście coraz więcej kobiet również... Korzystanie z dobrego biura daje kobiecie dyskretne i bezpieczne poszukiwanie właściwego człowieka.

Wstyd

Wstydzimy się wielu rzeczy... Biedy, choroby, rodziny... Najczęściej niedoskonałości swojego ciała.
I to jest czasem bariera, która wydaje się nie do pokonania przez „stare panny”. Brak jednej piersi (pamiątka po raku) choroba skóry, jąkanie i wiele więcej... Nie akceptujemy siebie, to jak możemy podobać się płci przeciwnej? Taki tok myślenia skazuje kobiety na samotność... Niepotrzebnie!!! Nie mówię, że każdy facet zaakceptuje niedoskonałości kobiecego ciała... Zwłaszcza gdy wybór jest ogromny... Natomiast z doświadczenia wiem, że jest to możliwe i każda z nas zasługuje na miłość i na odpowiedniego partnera. Cieszę się, że poznałam takie kobiety, które pokonały w sobie wstyd i zapisały się do mojego biura.
Poznałam wiele takich kobiet, które mówią, że bliżej im jest do określenia „stara panna” aniżeli „singielka”. Kiedyś dokonały wyboru... Dzisiaj już wiedzą, że niewłaściwego... Jedne jeszcze żyją nadzieją na życie rodzinne, inne wiedzą, że w wieku 60 lat szansa na dzieci przeminęła z wiatrem... Trudno... Nie można mieć wszystkiego... Zostaje jeszcze szansa na miłość... Są też takie, które zrobią wszystko aby odmienić swój los, jeszcze inne czekają... Tylko na co? Przecież życie jest tylko jedno... Jeśli i Ty czujesz się bardziej „starą panną” napisz w komentarzu. Wierzę, że za każdą samotnością stoi historia... Opowiedz swoją...
   Pozdrawiam serdecznie

1 komentarz: