sobota, 8 października 2016

Pusta Lala-To nie Ja!!!

 Jednym z największych marzeń mojego dzieciństwa
była Lalka Barbie... Pamiętam jak zazdrościłam koleżankom. Pisałam listy do Mikołaja, czekałam na gwiazdkę, zajączka, urodziny, wszystko na nic... Wreszcie się doczekałam... Dostałam używaną lalkę. Nieważne... I tak się cieszyłam... Była spełnieniem mych snów...
 

„Byłyśmy nierozłączne... Tylko Ona i Ja...
Księżniczka i Kopciuszek który zapragnął dorównać księżniczce”!!!
 

      Moda na Lalki
 

  Nie byłam jakimś wyjątkiem na skale światową. W tamtym czasie wiele dziewczyn podążało za panującą modą Kobiety-Lalki... Każda chciała być nieskazitelnie piękna... Smukła z długimi blond włosami... Prześcigałyśmy się w głodzeniu (ja tak schudłam, że wylądowałam w szpitalu)farbowałyśmy włosy, (które bardziej przypominały żółtko od jajka niż klasyczny blond) nakładałyśmy tony „tapety” ograniczając się do tematów mody, kosmetyków, diety... Wiele z nas osiągnęło zamierzony cel. Pustej plastikowej Lalki... Ja utknęłam gdzieś pomiędzy...
 

      Nie chcę być pustą Lalą
 

  Jest taki moment w życiu, gdy wkraczamy w dorosły świat i staramy się przerwać niewidzialny sznur łączący dziewczynkę z kobietą... Bywa, że nie jesteśmy gotowe na ten krok. Ja byłam... Zrozumiałam, że nie chce już być podobna do mojej kochanej Barbie. Jestem dziewczyną zdolną do miłości, ciekawą ludzi i świata, który nie kręci się tylko wokół mojej urody... Dorosłam!!!
 

      Lala i Faceci

  Naiwnie wierzyłam, że faceci przy wyborze partnerki kierują się jej wnętrzem, a uroda jest tylko dodatkiem... Czyżby? To tak nie działa... Prawdą jest, że mężczyźni są wzrokowcami... Prześcigają się w wyrywaniu najbardziej seksownej „Lali” a jak ta „Lala” okazuje się pusta, naszpikowana plastikiem, to w zależności od faceta zostaje potraktowana... Zostaje prawdziwą zabawką, taką „Lalką Barbie” do używania, rozpieszczania, a po jakimś czasie porzucona, albo po jednej randce zamieniona na kobietę, która wie po co ma mózg i w jakim celu ma go używać...
      Lala na zamówienie
 

  Nie sądziłam, że kiedyś mnie to spotka... A jednak!!! Zostałam lalą, ale nie na własne życzenie... Dbałam o siebie... Nowy ciuszek, kosmetyczka, odpowiednia figura. Tak dla samej siebie... Nie na tyle, aby mój wygląd zaprzątał mi każdą minutę przeżytego dnia... Znalazł się jednak ktoś... Dla kogo moja uroda była numerem jeden. Na początku cieszyłam się, że mój mąż (teraz już były) nie skąpił grosza na nowe stroje, kosmetyki... Chodził ze mną po sklepach, pomagał dobierać ubrania... Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że byłam „Przerabiana na jego laleczkę”. Uwielbiał, gdy ubierałam się seksownie, krótka mini, duży dekolt... śmiał się, jak trąbili na mnie faceci, jak prawili komplementy, podrywali... Obserwował z boku, po czym wkraczał do gry, władczo mnie obejmując. Przejrzałam na oczy, jak zaszłam w ciążę. Wytykał mi rosnący brzuch... Już nie byłam jego „Laleczką”... Byłam zepsuta... Po urodzeniu syna, szybko wróciłam do formy... Musiałam od nowa grać rolę „zabawki”. Nie wytrzymałam... Chciałam kochać i być kochana, nie tylko za moją urodę, ale za mnie całą... Zostawiłam męża i wyszłam za człowieka dla którego też jestem człowiekiem... Były mąż znalazł sobie nową „Laleczkę” którą stworzył na moje podobieństwo... Zresztą zrobił, to co powiedział. Tuż przed naszym rozstaniem...

  Nie jestem pustą lalą i nie ciągnie mnie do takich bab... Uroda... spokojnie może iść w parze z rozumem pod warunkiem, że będzie im po drodze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz