niedziela, 18 września 2016

Przestań się bać... Weź sprawy w swoje ręce!

 Każdego dnia na całym świecie
My kobiety jesteśmy narażone na niechciane zaczepki, ataki agresji, gwałty, przemoc domową... W większości przypadków nasi oprawcy unikają kary... Żyją sobie na wolności i śmieją nam się w twarz... Wszystko dlatego, że ze strachu, wstydu, toksycznej miłości nie potrafimy wziąć spraw w swoje ręce...

     Strach ma wielkie oczy 
 Każdy ma jakiś lęk... Czegoś się boi... Ja bałam się spać w moim nowym domu, gdy mąż pracował na nocne zmiany... Wcześniej gdy mieszkaliśmy na blokach, nie przeszkadzały mi noce spędzone w pojedynkę... Wiadomo... Sąsiad za ścianą, sąsiadka na górze, odgłosy ulicy... Po przeprowadzeniu do nowego domu wszystko zmieniło się nie do poznania... Kilka domów na krzyż, las i Ja z dzieckiem w pustym domu nocą... Nie pomogło zainstalowanie alarmu, rolet zewnętrznych, pies... Bałam się i tak... W sypialni spałam z synkiem, na podłodze pilnowała nas suczka Diana, telefon w łóżku i młotek i latarka pod nim... Pamiętam jak mąż potrzebował młotka... Szukał go w garażu i po całym domu, aż znalazł go pod łóżkiem... Jaki był zdziwiony... Tak było dawniej, dzisiaj jest inaczej... Mąż już nie pracuje nocą, synek urósł, sąsiadów przybyło, a ja boję się trochę mniej...
     Niebezpieczeństwo
 Zło czai się wszędzie... Ja przekonałam się o tym na własnej skórze. 13 lat temu pracowałam dodatkowo jako przedstawiciel w Providencie... Jednym z moich obowiązków było odbieranie rat w mieszkaniach dłużników... Zostałam przeszkolona na wypadek niebezpieczeństwa... Otrzymałam alarm, który piszczał i jego zadaniem było odstraszyć i tyle... Ja dodatkowo kupiłam sobie gaz pieprzowy i nosiłam w torebce, po zmroku chodziłam tylko z drugą osobą po raty... Byłam przygotowana... Teoretycznie rzecz jasna. Tego dnia wybrałam się po raty o 11:00 rano... Bezpieczna okolica, zadbany blok... Co mogło mi się zdarzyć... A jednak... Gdy wchodziłam do klatki, wychodził z niej młody mężczyzna... Otworzył szeroko drzwi, uśmiechnął się do mnie... Pomyślałam wtedy, jaki uprzejmy, przystojny facet... Zamyślona przechodziłam. I nagle stało się coś, czego nie przewidziałabym nigdy... Facet chwycił mnie od tyłu za brzuch i ciągnął mnie w kierunku piwnicy... Nie wyrywałam się, nie krzyczałam, a on nie zatkał mi buzi tak jak to pokazują na filmie... Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam krzyczeć... Nie wiem jak to możliwe, jednak się ocknęłam... Zdzieliłam go łokciem w brzuch i nadepnęłam z całej siły szpilką w nogę... Wyrwałam się... Przypomniałam sobie dziecięce potyczki z starszym bratem... Biegłam ile sił w nogach... Obracałam się z obawy czy mnie nie goni... A on sobie spokojnie stał przed klatką schodową i się śmiał... Po tylu latach jeszcze pamiętam ten śmiech, jego czarne włosy, ciemne oczy, szarą czapkę z daszkiem, spodnie garniturowe, czarny elegancki płaszcz... Wyglądał jakby wybierał się na mszę... Na drugim końcu osiedla mieszkała inna klienta... U niej się schroniłam... Chciała zadzwonić po policję... Odmówiłam... Bałam się. A co właściwie miałabym im powiedzieć? Przecież nic mi nie zrobił... Zadzwoniłam po ówczesnego męża... Niestety powiedział, że nie ma czasu i po mnie nie przyjedzie... Kazał mi iść na autobus i nie panikować... (kolejny powód dlaczego go potem zostawiłam). Zadzwoniłam po kolegi z drugiej pracy, który potajemnie się we mnie kochał i przyjechał po mnie z innego miasta... Nie zgłosiłam tej sprawy... Teraz wiem, że postąpiłam niewłaściwie... Mojego niedoszłego kata, spotkałam raz w autobusie... Od razu go poznałam... Nie bałam się... Podeszłam do niego i patrzyłam mu prosto w oczy... Cofnął wzrok i wyszedł na następnym przystanku... Nie wiem dlaczego to zrobiłam... Może chciałam mu pokazać, że się nie boję? Moja historia jest dowodem na to, że niebezpieczeństwo może nas spotkać wszędzie... Z drugiej strony nie chcę siać paniki. Natomiast odrobina czujności nie zaszkodzi, a może uratować Was z opresji...

     Samoobrona
 Nie lubię się bać... Boję się uczucia bezradności i jak każda z Was nie mam ochoty stać się ofiarą... W sierpniu natrafiłam na ulotkę dotyczącą zajęć z Samoobrony, bezpłatny projekt dla mieszkańców Czerwionki-Leszczyn. Od razu pomyślałam, że to coś dla mnie. Podobno zgłoszeń było więcej niż miejsc. Dostało się 50 szczęśliwców i wśród nich wypisz, wymaluj nie kto inny, tylko Ja. 15 września odbyły się pierwsze zajęcia... Właściwie organizacyjne spotkanie z policją, trenerami i pozostałą kadrą... Tyłek mnie bolał od siedzenia... Nie żałuję... Wiele wyniosłam z zajęć zobaczyłam „Niebieską Kartę ”, poznałam ciekawych ludzi... Kolejne spotkanie pod koniec miesiąca z częścią praktyczną... Poradzili zakupić szare mydło na zakwasy, więc kupiłam dwa... Może wystarczy... Zapowiada się obiecująco, że oprócz tyłka będzie bolało mnie całe ciało. Ale jak się powiedziało A... to trzeba powiedzieć B. Jak nas poinformowano... To tylko projekt... Jak znajdzie się odpowiednia ilość chętnych, to od października ruszą płatne zajęcia z Samoobrony w naszej Gminie. Bardzo bym chciała skorzystać. Mam nadzieję, że dam rady i po praktycznych zajęciach nadal będę na tak...

  Jestem przedstawicielką słabej płci... Lubię nosić się kobieco, bo jestem kobietą... Ubierając krótką spódniczkę i bluzkę z dekoltem nie oznacza to, że jestem napalona i tylko czekam na macanko czy szybki numerek w Klubowej toalecie... Jak wracam wieczorem z pracy, to nie dlatego, że chcę aby ktoś mnie zgwałcił czy zamordował... Może nie mam innego wyjścia? A Jak mówię Nie... To znaczy Nie zapamiętajcie to sobie raz na zawsze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz