Szósty
tydzień diety i pech...
Nie
przebiegł mi drogę żaden czarny kot, wszystkie lustra w domu
bezpieczne, piątku 13 brak... To co jest grane? A tak mi dobrze
szło... Po piątym tygodniu zostało mi zaledwie 3,2 kilograma
zbędnego ciała. W duchu liczyłam na cud, to się przeliczyłam!!!
Na
wizytę do Natur House do Czerwionki szłam pełna wiary. Byłam
przekonana, że ubyło mi więcej, niż poprzednio...
Nie ważyłam
się, ale po ubraniach, centymetrach zauważyłam zmianę... Pewna
swego weszłam na wagę. Marne 0,2 kilograma... Masakra... Załamanie
pierwszego stopnia...
Po
całej analizie i porównaniu poprzednich tygodni nie jest tak źle.
Pozbyłam się tłuszczu, natomiast mam problem z zatrzymaniem wody w
organizmie. Dostałam nowe zalecenia i suplementy... Dietetyczka
oczywiście mnie pocieszała. Mówiła, że tak się czasem
dzieje... Niby dotarło to do mnie... Teoretycznie.
Tym
razem na wizytę wybrał się ze mną Andrzej. Chciał sprawdzić
jak u niego wygląda cała sprawa... Zważony, zmierzony, zadowolony... Za dużo tylko 2,5 kilograma!!! Facet ma szczęście... A
mnie ten wydruk jeszcze bardziej dobił...
Przez
małą chwilę czułam się znokautowana, przegrana, załamana...
Minęło... W końcu jestem silną dziewczyną... Walczę do
końca... Przede mną urlop i na plaży chcę jakoś wyglądać...
Dam radę!!! Drobne
przeszkody nie mają prawa położyć całej diety... Po sześciu
tygodniach jestem 7 kilogramów lżejsza, czuję się zdrowsza i
ładniejsza...
Polecam usługi Natur House w Czerwionce -Leszczynach i
Rybniku... Mnie pomogli - pomogą i Wam .Każda pora roku jest dobra
na walkę o swoje zdrowie!!!
Widziałam ostatnio pani męża niezłe ciacho.z czego miałby się odchudzać? Gosia
OdpowiedzUsuńJa też tak uważam...Ma wszzystko na swoim miejscu i nigdy mu nie mowiłam,że ma sie odchudzać...A niezłe ciacho z niego jest ...Moje ciacho ..Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuń