Kobiety które nie potrafią i nie chcą żyć w pojedynkę. Tak bardzo potrzebują męskiego ramienia, że gotowe są zrobić wiele, aby zdobyć jego względy... Jakie są? Co nimi kieruje? Poznajcie historię jednej z nich.
Dorota poznała Marcina
jeszcze w prywatnym liceum.To była miłość od pierwszego
wejrzenia. Po kilku miesiącach znajomości, zaszła w ciążę, nie
było wyjścia, musieli się pobrać. Rodzicom Doroty nie było na
rękę, że ich bogata jedynaczka wychodzi za mąż za syna hutnika,
ale Dorota jak chciała, to potrafiła postawić na swoim. I tak w
wieku osiemnastu lat została żoną i matką. Na początku jakoś się
układało, rodzice kupili mieszkanie, samochód, łożyli na ich
utrzymanie, nie musieli pracować. Poszli na studia, małą Lenką
opiekowała się Pani Basia. Było jak w bajce... Do czasu, aż
odkryła, że mąż ją zdradza z Panią Basią. Pewnego dnia
podsłuchała ich rozmowę, Marcin mówił, że jeszcze kilka lat
muszą tak wytrzymać, aż odłożą więcej kasy i wtedy się z
Dorotą rozwiedzie. Nie wytrzymała... Spakowała walizki, zabrała
córkę i zamieszkała u rodziców. Marcina nie chciała już więcej
oglądać, wszystkim zajął się ojciec. Po kilku miesiącach była
znowu wolna.
Tomka poznała w clubie, był barmanem, przystojnym brunetem z kuszącymi
dołeczkami na policzkach. Mówił jaka jest piękna, uwierzyła,
jeszcze tej samej nocy wylądowała w jego łóżku, po tygodniu
wprowadziła się do niego. Pragnęła bliskości i miała po dziurki
w nosie pretensji rodziców. Po trzech miesiącach odkryła, że
Tomek ją notorycznie zdradza z klientkami clubu. Przeprosił,
wybaczyła... Przeryczała całą noc, nazajutrz wybrała się na
zakupy, chciała wyglądać jak laska z clubu, a nie matka polka... Po
roku Tomek poprosił ją o rękę, powiedziała Tak, po trzech
latach, ponownie była rozwódką, a po następnych pięciu, żoną
Karola, barczystego policjanta, rozwodnika, starszego o dziesięć
lat. Nie kochała go, wyszła za mąż raczej z rozsądku, ale nie
miała sił, aby iść przez życie w pojedynkę. Pierwszy raz
uderzył ją miesiąc przed ślubem za to, że podobno podrywała
jego kolegę. Przeprosił, przyniósł kwiaty... Później bił ją
regularnie, za bałagan, fałdki na brzuchu, źle wyprasowaną
koszulę... Nie powiedziała nikomu, cierpiała w samotności,
najczęściej w garderobie, tam była bezpieczna, Karol nie mógł usłyszeć jej płaczu.Po dziesięciu latach została
wdową, Karol nie przeżył zawału... Rozpaczała, prawie wpadła w
depresje, bo przecież lepszy damski bokser niż brak męża. Długo
jednak nie musiała opłakiwać Karola. Adama poznała na urodzinach
przyjaciółki Kingi. Wysoki blondyn, świeżo rozwiedziony instruktor
prawa jazdy. Spotykali się dwa miesiące, po roku została jego żoną,
po dwóch zrozumiała, że tekst z którego śmiała się jeszcze
podczas swojego kursu prawa jazdy; "Jak dasz to zdasz" Adam
traktuje bardzo poważnie, a co niektóre kursantki również. Wprawdzie wiele razy widziała ślady szminki na koszuli męża, dwuznaczne sms'y w
jego komórce, ale on zawsze mówił, że to tylko napalone kobiety,
a on jest wierny jak pies. Koleżanki mówiły jej o tym, że Adam ją
zdradza, trzy razy widziała jak całował i obściskiwał się z
kobietami, odwracała wzrok. Bała się, że on się dowie, że ona
wie o jego zdradach... A co wtedy? Kolejny rozwód, poszukiwanie
faceta, który nie wiadomo czy nie będzie jeszcze gorszy? Adam może
i ją zdradzał, ba nawet wiedziała to na pewno, kiedyś w garażu
znalazła jego notes, zapisywał w nim wszystkie zaliczone kobiety... Było
tego. Trudno... Wtedy zrozumiała, że musi zaakceptować i przyjąć
życie takie jakie jest. Przecież nie był taki zły... Nie pił, nie
palił, nie bił ją, kupował kwiaty, podróżowali, prawił
komplementy, a i w łóżku potrafił ją zadowolić. Szkoda byłoby
to wszystko stracić. Dorota nadal jest mężatką, Adam nadal ją
zdradza, a ona nadal ma nadzieję, że on nigdy nie odkryje, że ona
wie.
Kobiety takie jak Dorota
żyją obok nas. Zdradzane, wykorzystywane, upokarzane każdego dnia.
Z lęku przed samotnością godzą się na wszystko. Sądzą, że
wybierają mniejsze zło... Uważają, że lepszy jakiś facet niż
wcale. W pośpiechu wybierają niewłaściwych facetów, a potem
cierpią w samotności. I po co? Jestem Swatką i wierzę, że każda
z nas potrzebuje miłości. Uważam, że bliskość drugiego
człowieka, jest cenniejsza niż złoto, ale nie za wszelką cenę. W
www.zolyty.pl spotkałam wiele
takich kobiet, które przeżyły podobne historie jak Dorota, a nadal
chcą podążać tą samą drogą, by zdobyć męskie serce. Kobiety,
nie warto! Bycie z mężczyzną tylko dlatego, że jest mężczyzną
to trochę za mało. Lepiej poczekać na tego właściwego partnera,
dla którego będziecie kimś więcej i będzie dbał o was jak o
najcenniejszy skarb. Tego wam z całego serca życzę.
Hmmmm a ja jestem dziesięć lat sam i jakoś się przyzwyczaiłem i nie potrzebuję do szczęścia jakiejś baby a tym bardziej rozwodki omg cztery razy z innym frajerem i dodatku damskimi bokserami . I to kobieta z dobrego domu ooommmmgggg jak nisko trzeba upaść na samo dno . Nie współczuje bo niema czego . Pozdro DZIWNE kobiety .
OdpowiedzUsuńJa ją rozumiem sam trafiłem na takie kobiety że szkoda mówić ciężko jest samemu sam wychowywalem córkę bo jej mama wolała alkohol i libacje więc ją pogoniłem teraz jestem sam od czterech lat pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbardzo mnie sie podobasz i bardzo dobrze cie rozumie
OdpowiedzUsuń