Jestem sam i jakoś nie
płaczę z tego powodu. Śmieszą mnie koledzy,
którzy z obawy przed
samotnością brali co popadnie, a później użerali się z takimi
kobietami u boku. I po co? Mam 41 lat i według większości,
powinienem już dawno założyć rodzinę... Może i tak, ale dlaczego
mam być z partnerką która nie spełnia moich oczekiwań? To
chore.
Magdę poznałem jeszcze w
liceum, wysoka blondynka z odpowiednimi kształtami. Inteligentna,
wyjątkowa. Zaczęliśmy się spotykać, byłem
zakochany... Korzystając z okazji wyjazdu rodziców, zaprosiłem
Magdę do siebie. Już nie mogłem doczekać się dotyku jej skóry... Powoli ją rozbierałem, by rozkoszować się widokiem jej
ciała... Gdy zobaczyłem piersi, wiedziałem już, że to nasze
ostatnie spotkanie. Na jednej z nich była widoczna okropna blizna (podobno poparzyła się w dzieciństwie) zgasiłem światło, niby
tak do klimatu i tylko dlatego mogłem skończyć to co zacząłem.
Na Dominikę wpadłem na
imprezie kumpla, apetyczna jak brzoskwinka. Miała powodzenie, faceci
ustawiali się do niej w kolejce... Poprosiłem o spotkanie,
potwierdziła... Miła rozmowa, nadawaliśmy na tych samych falach,
niestety Dominika ukończyła edukację z wykształceniem średnim.
Zakończyłem znajomość, nie mógłbym zniżyć się do takiego
poziomu. Co na to powiedziałaby moja rodzina? Dyrektor placówki
bankowej z dziewczyną bez ambicji? Odpada!
Sabina działała na mnie
niemal jak narkotyk. Nie mogłem spać, jeść... Musiałem z nią
być... Piękna, ambitna, właścicielka sieci salonów piękności.
Spotykaliśmy się kilka miesięcy, podróżowaliśmy, w wieku 39
lat znalazłem tą jedyną. Po pół roku kupiłem pierścionek,
rozmarzony zapytałem Czy wyjdzie za mnie... Odpowiedziała TAK, ale
przyznała, że może wziąć tylko ślub cywilny, była bezdzietną
rozwódką. Nigdy nie mówiliśmy o przeszłości, uzgodniliśmy, że
ten etap mamy już za sobą. Za pewniak wziąłem, że mam do
czynienia z panną, a tu taka katastrofa... Musiałem
zrezygnować... Nie mógłby ożenić się z rozwódką, stać mnie
przecież na pannę. Sabina jeszcze przez kilka tygodni próbowała
wpłynąć na moją decyzję, wysyłała błagalne sms'y, czaiła się
pod moim domem jak kot, płakała, dzwoniła... Strasznie było mi
przykro, cierpiałem, ale nie mogłem dla niej zrobić wyjątku.
W kolejnych latach poznałem
jeszcze wiele kobiet, na portalach randkowych, klubach, w pracy. Jedne
bliżej, inne dalekie od mojego wymarzonego ideału. Gdybym zadowalał
się bylejakością i obniżył nieco poprzeczkę pewnie byłbym już
mężem i ojcem, ale nie interesuje mnie droga na skróty, wiem, że
gdzieś żyje kobieta, która została stworzona dla mnie. Od zawsze
wiedziałem czego chcę i to osiągałem. Tak też będzie z miłością.
Zastanawiam się czy człowiek nie mający takiej cechy jak empatia będzie umiał kochać. Zimny, wyrachowany, wymagający od innych, a sam, też doskonały? Nigdy nie związałabym się z takim człowiekiem. Jedna pozytywna cecha to szczerość co do wymagań doboru partnerki. Niestety są kobiety, które próbują kontaktować się z takim egocentrykiem. Współczuję kobiecie, która okaże się jego ideałem i zostaną parą- żoną i mężem. Będzie cudownie przez pierwsze lata a co później. Coraz więcej niedoskonałości partnerki będzie się uwidaczniać, zmiana sylwetki po porodach, rozstępy. Bycie z takim człowiekiem będzie udręką dla niej, ciągłe dążenie do doskonałości, bo nie pozwoli jej na jakiekolwiek braki w wyglądzie. Starzenie zabronione absolutnie, on może, ona nie. Ciągłe męki, katusze pooperacyjne itp. Tego będzie wymagał. Jego żona musi być masochistką, musi udręczać się, katować treningami, zabiegami, operacjami, aż osiągnie groteskowy wygląd, wtedy nie będzie już i tak atrakcyjna dla niego.
OdpowiedzUsuń